7524674-3

Ekscentryczny londyński wynalazca Fileas Fogg (Steve Coogan) opanował umiejętność latania, wynalazł elektryczność, a nawet wrotki, lecz mimo to świat nauki gardzi nim, mając go za nieszkodliwego wariata. Fogg marzy, żeby wreszcie ktoś potraktował go poważnie i przyjmuje niecodzienny zakład… zobowiązuje się objechać kulę ziemską w 80 dni. Wraz z lokajem (Jackie Chan) i piękną femme fatale Monique (Cecile de France) – Fogg rozpoczyna brawurowy wyścig z czasem.

Klasyczna powieść + Sztuki Walki ?

Jackie Chan udowadnia, że się da ! 😀

   Myślę, że każdy z nas ma filmy, które darzy sentymentem. Dla jednych jest to film, który był ich pierwszą przygodą w kinie, dla pozostałych trudny do znalezienia obraz, który gościł na kasecie VHS. „W 80 dni Dookoła świata ” jest dla mnie swego rodzaju sentymentalnym Guilty Pleasure, które odświeżyłem po wielu latach rozłąki. I wiecie co ? Poznałem ten film na nowo.

   Zacznijmy od tego, że każdy widz, który spodziewa się wiernej ekranizacji przygód Angielskiego wynalazcy, odbije się od tej produkcji jak kauczukowa piłeczka. Twórcy z oryginału zaczerpnęli jedynie postacie i główne założenia fabularne, wplątując w nie historie rodem z chińskich legend. Bardzo rzadko zdarza się, iż manipulacja oryginałem w tak dużym stopniu zdaje egzamin i wychodzi na dobre obrazowi. Jeszcze trudniej jest utrzymać taką opowieść w ryzach logiki od jej początku, aż po koniec napisów końcowych. Wg. mnie w tym przypadku się to udało, co więcej, wplecione fantazje twórców zgrały się wyśmienicie z oryginałem i chociaż zupełnie zmieniły wydźwięk całokształtu, to stworzyły historię emocjonującą i zaskakującą –  w sam raz na miarę naszych czasów. Nie obeszło się jednak bez wpadki, ponieważ wkradła się tutaj dość znacząca dziura fabularna i lekko tę harmonie zaburzyła. Przewidywalność ciężko mi ocenić, gdyż, jak już wspomniałem jest to film, który uporczywie w przeszłości wałkowałem, przez co wiele rzeczy pamiętałem, a więc i efekt WOW był mniejszy.

251646-1

   Gdyby nie fakt, iż oryginał książkowy jest mi znany prawdopodobnie nie przyczepiałbym się do ilości odwiedzonych miejsc przez podróżników, jednak smutną prawdą jest, że poskąpiono tu wielu ciekawych krajów i ucięto niektóre efektowne wątki. A szkoda.

   Tę historię „zrobił ” też jeszcze jeden znaczący element. Jest to Dubbing. I wiem, że różne zdania na ten temat krążą. Przyznam rację tym co twierdzą, że w dzisiejszych czasach Dubbing często jest tragiczny. Jednak w 2004, miał się on całkiem dobrze i w sumie elementy komediowe, które nie są elementami z wykorzystaniem ruchu, a głosu w tym filmie to mistrzostwo. Myślę, iż w tym konkretnym wypadku można wręcz użyć słowa kunszt. Żart jest wyważony – chociaż czasem zalatuje bardzo suchym sucharem, a ponad to przemyca różne, zrozumiałe jedynie dla Polaka żarty sytuacyjne czy choćby Śląską gwarę u faceta, który wsypuje węgiel w lokomotywie. Wszystkie te małe smaczki, składają się na świetną atmosferę nieszkodliwą dla dziecka, a zabawną dla bardziej dojrzałego widza.

   Pod względem obsady, film prezentuje się bardzo interesująco. Poza głównymi bohaterami zobaczymy tu między innymi Ewena Bremnera, Lukea Wilsona, Owena Wilsona, Kathy Bates, Jima Broadbenta, czy samego Arnolda Schwarzeneggera.Trzeba przyznać, że to imponujący Team. Wraz z głównymi postaciami stworzyli wspaniałe kreacje i pomijając kilka kiepskich aktorów, których  tu nie wymieniłem, bardzo podobało mi się to co tu zaprezentowano. Chociaż wykorzystanie jednego aktora do dwóch ról? Zupełnie niepotrzebne, szczególnie, że bez jednej z nich film mógł się obejść.

   Warto też wspomnieć, iż choreografia walk należy do tych z górnej półki i chociaż żaden ze mnie znawca sztuk walki, to wydaje mi się,  że właśnie tak  mogłyby te potyczki wyglądać.

251650-1

  Kostiumy. Jakby nie patrzyć film rozgrywa się w innej epoce, jednocześnie zawiera wiele scen akcji wyjętych rodem z filmów z Brucem Lee. Dostosowanie strojów eleganckich i wykrojenie ich tak, by aktorzy mogli swobodnie wykonywać choreografie ruchowe, to nie lada wyczyn. Poza tym czymś, co ma na sobie Jackie na 2 zdjęcia wyżej, nie mam zastrzeżeń. No może troszkę do Chińskiej pani Wolverine.

   Scenografia jest różnorodna i bardzo dobrze skonstruowana. Nie nudzi oka, fajnie współgra ze scenariuszem tzn. pewne jej elementy są nagle wykorzystywane np. w sekwencjach walki. Kreatywnie i jednocześnie estetycznie. Świetnie wyczucie.

  Efekty specjalne w tym filmie to w większości stara szkoła. Analogowe perełki nie dość, że są mocno widoczne i ich faktura daje się poznać jako przedmiot realny, to są bardzo solidnie wykonane. Nie odbiegają od przedstawionego świata i mają swoje, nie rzadko interesujące zadanie. W dzisiejszych czasach, coraz rzadziej się na to twórcy decydują, a szkoda bo na pewno oko cieszą bardziej od CGI.

   A że o CGI mowa, to jest ono piętą Achillesową tej produkcji. Budżet w wysokości 110 mln $ pochłonęły najwyraźniej inne elementy filmu, przez co animacje leżą. Dosłownie. Rok 2004 może nie należał do lat w których animacje były na poziomie dzisiejszych, jednak chociażby „Matrix” itp. filmy pokazują, że można było zrobić to dobrze. I da się zrozumieć, że twórcy po prostu nie chcieli ładować w to pieniędzy ale wspomniana wcześniej estetyka mocno na tym ucierpiała. Greenscreeny też bardzo średnio.

251632-1

   Kamera to klasyczna szkoła z nutką wariacji czego wynikiem jest przyjemna dla oka i nieinwazyjna treść. Kilka fajnych ujęć od ogółu do szczegółu. Budowa kadru również przemyślana i nie dostarczająca nam jakiegoś ogromu informacji do przyswojenia. Chwali się. Gorzej ma się montaż.

   Wcześniej wspomniany element jest dla mnie momentami zupełnie nie zrozumiały. Pewne przebitki pojawiają się bez potrzeby i głębszego sensu. Niektóre cięcia również kłują wzrok, przyśpieszanie czy spowalnianie ujęć ? Na co to komu ? Tanie efekciarstwo lekko psuje pewne sceny zostawiając nas ze świadomością, że mogłoby być lepiej. Wpadek montażowych też nie brakuje.

   Ostatnim elementem jest Muzyka. I nie ma tutaj co ukrywać. Można to było zrobić lepiej. Dużo lepiej. Gdyby wykorzystali kulturę każdego z odwiedzanych krajów, a nie wtykali tylko malutkich nawiązań muzycznych, rozstrzał mógłby być ogromny, przez co i sama historia stałaby się atrakcyjniejsza.

251620-1

   Cóż tu się dużo rozprawiać. Dubbing to jedna z tych rzeczy, która wybija film na trochę wyższy poziom i uatrakcyjnia produkcje, czyniąc ją naprawdę niezłą komedią. Modyfikacja Historii zdała egzamin i to jest chyba najwazniejsze.

   Z tego co pamiętam Książkowy oryginał należał do lektur w szkołach… Biedny ten kto na podstawie filmu pisał klasówkę. 😀

Moja Ocena : 7,0